Już dziś o godzinie 13:45 poznamy decyzje Europejskiego Banku Centralnego w sprawie polityki monetarnej. W ramach obecnych działań Bank skupuje miesięcznie papiery wartościowe na kwotę 80 miliardów euro, a także utrzymuje rekordowo niskie i ujemne stopy procentowe. Wszystko po to, aby europejska gospodarka nabrała rozpędu po wieloletnim okresie marazmu i kryzysów. Wystarczy wspomnieć o tym, że amerykański indeks S&P500 od 2003 roku podwoił swoją wartość, a w tym samym czasie europejski Euro Stoxx 50 stoi w miejscu.
Polityka oszczędności, która zdominowała Europę w ostatnich latach doprowadziła do rekordowo wysokiego bezrobocia i nikłego wzrostu gospodarczego, przede wszystkim w krajach południa. Oczywiście przy wysokim zadłużeniu publicznym oszczędności są potrzebne tyle, że przy wysokich podatkach i niskich inwestycjach publicznych biznes i konsumpcja nie są w stanie napędzić gospodarki. Kraje UE od wielu lat znajdują się w błędnym kole. Przez ten okres cały czas rosły oczekiwania względem polityki monetarnej, która była ostatnią deską ratunku. Mario Draghi, czyli prezes EBC wielokrotnie podkreślał, że do ożywienia gospodarczego potrzeba jeszcze działań fiskalnych, ale pomocy do dziś się nie doczekał.
Fakty są jednak takie, że gospodarka europejska radzi sobie ostatnio coraz lepiej. Przemysłowy indeks PMI dla strefy euro urósł do poziomu niewidzianego od 2 lat, udało się także wyjść z deflacji. Wygląda więc na to, że działania EBC wraz z ogólną poprawą nastrojów na świecie, zaczynają przynosić skutki. To nie oznacza jednak, że Draghi ma przed sobą łatwe zadanie. Program skupu aktywów wygasa w marcu przyszłego roku, zatem dziś powinna zostać podjęta decyzja o jego ewentualnym przedłużeniu, aby zachować przejrzystą komunikację z rynkiem.
Większość obserwatorów oczekuje wydłużenia skupu o pół roku przy zachowaniu jego poziomu. To można uznać za scenariusz neutralny dla giełd i dla euro. Gdyby skala zakupów została obniżona, albo EBC wspomniał o tym, że stymulacja zostanie zakończona we wrześniu przyszłego roku, to byłaby to wiadomość korzystna dla euro, ale negatywna dla rynku akcji. Światowe rynki finansowe przyzwyczaiły się do życia na kroplówce banków centralnych, chociaż jak pokazuje przykład USA, nieco bardziej restrykcyjna polityka monetarna nie oznacza automatycznej przeceny na giełdzie. Tak czy inaczej, podczas dzisiejszej decyzji i konferencji Draghi ma o wiele więcej do stracenia niż zyskania. Trudno będzie pokonać oczekiwania rynkowe, natomiast zawieść bardzo łatwo.
Mateusz Adamkiewicz
Główny Analityk EastSideCapital