Euforia na parkietach giełdowych związana z wyborem Donalda Trump na 45 Prezydenta USA zdaje się dobiegać końca. Siły do dalszych wzrostów na razie brakuje, a podczas dzisiejszej sesji główne indeksy notują spadki.
Jak donosi Bloomberg, liderzy wzrostów czyli banki i spółki przemysłowe osiągnęły wyceny, które dają niewielkie pole do dalszej zwyżki. Spółki te zyskiwały ponieważ w Stanach Zjednoczonych prawdopodobnie zostanie przeprowadzona szeroka stymulacja fiskalna między innymi poprzez inwestycje w infrastrukturę, a to z kolei ma umożliwić podwyżkę stóp procentowych FED. Przez ostatnie lata spółki finansowe działały w trudnym dla siebie środowisku stóp procentowych i niskich rentowności, co wpływało negatywnie na ich wyniki. Teraz to się może zmienić.
Bloomberg podaje jednak, że ceny spółek z sektora finansowego i przemysłowego w większości osiągnęły już poziomy docelowe wynikające z rekomendacji analityków. Z taką sytuacją mamy do czynienia pierwszy raz od 2009 roku. Oczywiście giełda w teorii dyskontuje pozytywne fakty i stąd optymizm, ale z drugiej strony prognozy wyników na przyszły rok wcale nie są już tak pozytywne. O ile łączny zysk spółek z indeksu S&P500 ma urosnąć w przyszłym roku o 12%, o tyle spółki finansowe mają poprawić wynik o 9,3%, a przemysłowe tylko o 5,3%.
Oczekiwania względem Donalda Trumpa, a także spółek są zatem obecnie bardzo wysokie. Warto pamiętać przy tym, że zanim wybrany Prezydent obejmie urząd minie sporo czasu, a dopiero konkretny plan gospodarczy może mieć realny wpływ na wynik. Na razie euforia została zbudowana tylko na przypuszczeniach. Jeśli dobre nastroje na giełdach mają się utrzymać, potrzeba będzie czegoś więcej.
EastSideCapital S.A.